STRUZIK WINKLER - Adwokaci

koronawirus a odstąpienie od umowy o dzieło i o roboty budowlane

Niniejsza informacja skupia się na analizie uprawnienia zamawiającego wykonanie dzieła lub robót budowlanych do odstąpienia od umowy z uwagi na opóźnienie w wykonaniu prac spowodowane epidemią koronawirusa. Znajduje ono podstawę prawną w art. 635 k.c., stosowanym również w odniesieniu do umów o roboty budowlane (art. 656 § 1 k.c.). Zakładam przy tym, że epidemia wywoła rzeczywisty wpływ na opóźnienie tego typu prac. Może tak się stać czy to z uwagi na przeszkody zaistniałe po stronie wykonawcy (problem z łańcuchem dostaw, transportem, pracownikami korzystającymi ze zwolnień itp.), czy to z uwagi na wprowadzony odgórnie zakaz prowadzenia prac na placach budowy. Pomijam tu dalej sytuacje, w których strony wprost unormowały sytuację epidemii w wiążących je umowach. Ich postanowienia znajdą oczywiście zastosowanie, w każdym razie do granic wyznaczonych bezwzględnie obowiązującymi przepisami prawa.

Przechodząc do analizy przepisów, przytoczyć na wstępie wypada treść art. 635 k.c. (stosowanego do umów o roboty budowlane z uwagi na odesłanie zawarte w art. 656 § 1 k.c.). Zgodnie z nim jeżeli przyjmujący zamówienie opóźnia się z rozpoczęciem lub wykończeniem dzieła tak dalece, że nie jest prawdopodobne, żeby zdołał je ukończyć w czasie umówionym, zamawiający może bez wyznaczenia terminu dodatkowego od umowy odstąpić jeszcze przed upływem terminu do wykonania dzieła.

Na tle powyższego „rzuca w oczy” się to, iż powstanie rzeczonego uprawnienia nie zostało powiązane ze zwłoką wykonawcy (opóźnieniem o charakterze zawinionym) a z samym opóźnieniem z wykończeniem prac (które jest kwestią faktu i wymaga prostej konfrontacji rzeczywistości z terminami wynikającymi z umowy). Literalnie zatem zamawiający może od umowy odstąpić nawet jeżeli wykonawca nie ponosi winy w opóźnieniu. W ten też sposób, z zastrzeżeniem, o którym poniżej, wypowiadają się sądy. Dla przykładu w wyroku z 19.12.2017 r. (V ACa 941/17) SA w Warszawie stwierdził, że w przypadku umowy o dzieło samo opóźnienie w realizacji robót, a więc niedotrzymanie terminu realizacji robót nawet z przyczyn przez wykonawcę niezawinionych, upoważnia do odstąpienia od umowy i to bez konieczności wyznaczenia terminu dodatkowego. Na tym tle dodaje się jedynie, że uprawnienie takie nie powstanie wyłącznie w sytuacji, w której opóźnienie zostało wywołane przez zamawiającego. Wtedy bowiem to wykonawca uprawniony jest od umowy odstąpić po uprzednim wezwaniu (art. 640 k.c.), nie może być bowiem tak, że zamawiający – wskutek własnych działań – miałby móc zniweczyć stosunek zobowiązaniowy. Stanowisko to również znajduje potwierdzenie w orzecznictwie, w tym w wyroku SN z 21.09.2006 r. (I CSK 129/06), zgodnie z którym nieuprawniony jest pogląd, że skoro art. 635 k.c. nie zawiera rozróżnienia opóźnienia zawinionego i niezawinionego przez przyjmującego zamówienie, to uprawnienie zamawiającego do odstąpienia od umowy jest niezależne od przyczyny tego opóźnienia, zatem może on od umowy odstąpić także wówczas, gdy opóźnienie zostało przez niego spowodowane. Jeżeli bowiem przyjmujący zamówienie nie spełnia świadczenia z powodu braku potrzebnego do wykonania dzieła współdziałania zamawiającego, to nie zachodzi przesłanka opóźnienia się przyjmującego zamówienie warunkująca prawo zamawiającego do odstąpienia od umowy. Powyższe zastrzeżenie nie jest jednak pomocne w analizowanym w tym miejscu kontekście. Wszak nawet urzędowy zakaz prowadzenia robót na placu budowy nie będzie stanowić okoliczności obciążającej zamawiającego. Oceny tej nie zmienia w naszej ocenie to, że to zamawiający ma obowiązek udostępnić ma tzw. front robót. W razie wprowadzenia „ustawowego” zakazu prowadzenia prac nie sposób bowiem mówić o braku współdziałania z jego strony.

W konsekwencji należy stwierdzić, iż istnieje poważne ryzyko powstania po stronie zamawiających uprawnienia do odstąpienia od umów o dzieło i o roboty budowlane, jeżeli wskutek epidemii koronawirusa wykonanie prac się opóźni. Co przy tym istotne – w tym celu nie musi nawet nadejść termin końcowy wykonania prac, wystarczy bowiem, że terminowa realizacja prac nie jest prawdopodobna. W tym ostatnim kontekście należy jedynie wyjaśnić, że odstępując od umowy przed nadejściem terminu końcowego zamawiający ponosi pewne ryzyko. To on bowiem – w razie sporu – będzie musiał wykazać, że terminowe ukończenie prac nie było prawdopodobne, wiadomo zaś, że celem ich realizacji można podjąć odpowiednie działania przyspieszające (zatrudnić większą liczbę pracowników, pracować na więcej zmian itp.). Być może przy tym – od strony czysto praktycznej – prawdopodobieństwo realizacji takiego scenariusza nie jest znaczne, skoro wymuszać będzie na zamawiającym poszukiwanie nowego wykonawcy. Z działaniem takim trzeba się jednak z całą pewnością liczyć.

W przypadku skorzystania z takiego uprawnienia przez zamawiającego wykonawcy – chcącemu kwestionować jego skuteczność – pozostanie droga sądowa. W toku procesu może on próbować przedstawiać inną interpretację przepisu art. 635 k.c. (czego szanse powodzenia oceniam jako znikome), albo powoływać się na nadużycie prawa podmiotowego przez zamawiającego (art. 5 k.c.), co jednak bardzo rzadko stanowi podstawę korzystnego rozstrzygnięcia.

Celem minimalizacji wyżej opisanego ryzyka warto następnie poddać pod rozwagę możliwość zastosowania przez wykonawcę przepisu art. 3571 § 1 k.c., tj. tzw. klauzuli rebus sic stantibus. Zgodnie z nim jeżeli z powodu nadzwyczajnej zmiany stosunków spełnienie świadczenia byłoby połączone z nadmiernymi trudnościami albo groziłoby jednej ze stron rażącą stratą, czego strony nie przewidywały przy zawarciu umowy, sąd może po rozważeniu interesów stron, zgodnie z zasadami współżycia społecznego, oznaczyć sposób wykonania zobowiązania, wysokość świadczenia lub nawet orzec o rozwiązaniu umowy, przy czym w tym ostatnim przypadku może w miarę potrzeby orzec o rozliczeniach stron. W tym kontekście należy od razu podkreślić, że ewentualne skorzystanie z tej opcji prawnej wymaga interwencji sądu, tzn. dla ewentualnego przesunięcia terminu realizacji umowy nie wystarczy oświadczenie wykonawcy. Oczywiście stanie się tak, jeżeli zamawiający nie zaakceptuje propozycji wykonawcy co do takiego przesunięcia, tzn. strony nie dojdą do porozumienia. Co przy tym równie ważne – kwestia ta wymaga zawsze wniesienia stosownego powództwa do sądu. Nie można natomiast podnosić jej w charakterze tzw. zarzutu procesowego, co wynika z dotychczasowego orzecznictwa (por. wyrok SN z 13.01.2000 r., II CKN 644/98). Przechodząc do meritum analizy, wskazać trzeba po pierwsze, że epidemia koronawirusa może co do zasady zostać uznana za nadzwyczajną zmianę stosunków. Wniosek ten znajduje jednoznaczne potwierdzenie w dotychczasowym orzecznictwie, w którym epidemie wskazywane są jako przykład takiego zdarzenia. Samo to jednak nie pozwala jeszcze twierdzić, że wykonawca zawsze będzie mógł na tej podstawie żądać przesunięcia terminu realizacji umowy. Rzecz bowiem w tym, że potrzebne jest jeszcze spełnienie się pozostałych przesłanek, a następnie dokonanie całościowej oceny sytuacji przez pryzmat klauzul generalnych jakimi są zasady współżycia społecznego i interesy stron. Odnośnie dalszych przesłanek stwierdzić kolejno wypada, że wskutek epidemii może zasadniczo dojść do „nadmiernych trudności w spełnieniu świadczenia”. Te bowiem odnoszą się właśnie do kwestii praktycznych, technicznych. W naszym przekonaniu można również śmiało twierdzić, że sytuacji takiej strony nie przewidywały przy zawarciu umowy. Nie sposób przy tym oczekiwać nawet od profesjonalisty założenia, że epidemia spowoduje niemożliwość wykonania prac, gdyż oznaczałoby to ni mniej ni więcej przerzucenie na wykonawcę skutków siły wyższej. Pozostaje w efekcie pytanie o to, jakie rozstrzygnięcie sądu winno zapaść z uwagi na interesy stron oraz zasady współżycia społecznego. Odpowiedź na nie obarczona być musi jednak zastrzeżeniem co do znacznej swobody interpretacyjnej sądu w tym zakresie. Niezależnie jednak od powyższego stwierdzić można, że w grę wchodzić może zarówno rozwiązanie umowy, jak i wydłużenie czasu jej realizacji. Zakładam przy tym, że wykonawca będzie chciał przede wszystkim skorzystać z opcji drugiej. To z kolei skutkuje istotnym problemem natury praktycznej. Oczywistym jest bowiem, że prawomocne rozstrzygnięcie sądu zapadnie po wielu miesiącach (latach), a w tym czasie zamawiający może – jak powiedziano – odstąpić od umowy. Co więcej – odstąpieniu takiemu nie da się raczej przeciwdziałać poprzez tzw. zabezpieczenie powództwa. Choć bowiem sąd ma w tym zakresie dość dużą swobodę, zabezpieczenie nie może zmierzać do zaspokojenia roszczenia (art. 731 k.p.c.), w związku z czym sąd nie wydaje się być upoważniony np. do zakazania zamawiającemu korzystania z prawa do odstąpienia od umowy. Działanie takie, tj. wniesienie tego typu powództwa, nie jest jednak mimo wszystko pozbawione sensu prawnego. Rzecz mianowicie w tym, że zamawiający musi się liczyć z jego uwzględnieniem, przez co złożone przez niego oświadczenie o odstąpieniu od umowy (bazujące na niezmienionym terminie wykonania zobowiązania) może zostać finalnie ocenione jako nieskuteczne, a tym samym to on poniesie odpowiedzialność za niewykonanie umowy.

Na zakończenie należy wskazać, że w praktyce umownej z uprawnieniem do odstąpienia od umowy często powiązane jest kolejne uprawnienie zamawiającego, a to prawo do naliczenia kary umownej z tytułu odstąpienia od umowy. Jeżeli jednak wykonawca nie przyjął na siebie w umowie odpowiedzialności za okoliczności od niego niezależne (co możliwe na mocy art. 473 § 1 k.c.), wydaje się, że kara taka nie będzie mogła być skutecznie dochodzona, albowiem jej przesłanką pozostaje wina wykonawcy (art. 471 k.c.). Oczywiście jednak to wykonawca będzie musiał wykazać, że winy takiej nie ponosi. O ile w sytuacji urzędowego wstrzymania prac na placach budowy będzie to zadanie łatwe, o tyle w razie innego rodzaju przeszkód może okazać się znacznym wyzwaniem dowodowym.

Podsumowując:

• w razie niemożliwości wykonania w terminie dzieła lub robót budowlanych z uwagi na epidemię koronawirusa zamawiający będzie mógł od umowy odstąpić nawet przed nadejściem terminu realizacji prac, przy czym wykonując to prawo przed tym terminem będzie musiał dodatkowo wykazać, że terminowe ukończenie zadania nie było prawdopodobne,

• fakt braku winy wykonawcy co do opóźnienia nie będzie raczej stanowił argumentu działającego na korzyść wykonawcy, poza tym tylko, że może on próbować powoływać się na nadużycie prawa podmiotowego przez zamawiającego i nie powinien być obciążany dodatkowym odszkodowaniem lub karą umowną,

• należy zarekomendować próbę polubownego uzgodnienia z zamawiającym skutków opóźnienia wywołanego epidemią koronawirusa poprzez zawarcie odpowiedniego aneksu do umowy,

• jeżeli zaś to nie przyniesie skutku zasadnym wydaje się wniesienie powództwa o zmianę terminu wykonania zobowiązania wykonawcy na podstawie art. 3571 § 1 k.c., co może zniechęcić go do korzystania z prawa do odstąpienia od umowy.

18 marca 2020r.